niedziela, 18 września 2011

84. An Education

Lata 60-te, Londyn. 16-latka, Jenny, prowadzi życie stosowne do swojego wieku, choć nieprzystające do jej aspiracji. Chodzi do szkoły, przygotowuje się do egzaminów na studia, jest pilną uczennicą i gra w szkolnej orkiestrze. Rzeczywistość ją jednak nudzi. Jest bardzo bystra, wygadana i marzy o Oxfordzie. Jej rodzice to ludzie przewidywalni i porządni, zależy im tylko na tym, żeby córka była dobrze wyedukowana. Pewnego dnia Jenny poznaje sporo starszego od siebie mężczyzną i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jej życie zamienia się w krainę czarów. David okazuje się być człowiekiem bywałym i światowym, natychmiast nawiązuje porozumienie z rodzicami Jenny i zabiera ją na koncerty, wystawy i wycieczki. Przestaje istnieć obowiązek powrotu do domu przed zmrokiem, zaczynają się kłamstwa, malutkie intrygi, Jenny skacze na główkę do nowego świata i jest oczarowana. Wiadomo, taka historia może się potoczyć albo bardzo źle, albo bardzo dobrze. Tutaj mamy upadek z wysokiej chmury i szybki kurs dojrzałości, bo oczywiście okazuje się, że żadna bajka nie może trwać wiecznie. David okazuje się być wilkiem w owczej skórze, Jenny mimo niewątpliwej inteligencji podejmuje masę głupich decyzji, jej rodzice tracą grunt pod nogami i w pewnym momencie wszyscy są bardzo nieszczęśliwi i zagubieni. Jednak tragedii na końcu nie ma, a może powinna być, ku przestrodze.

Obejrzałam ten film (długo czekał na dysku, chyba ponad rok), bo w zeszłym roku wszyscy piali górnym C z zachwytu nad nim i chciałam zwyczajnie zweryfikować. Ileż się naczytałam i nasłuchałam w recenzjach o "bajce o wchodzeniu w dorosłość" o "fenomenalnej historii". Zawiodłam się bardzo. Fakt, to jest bajka. Historie znajomości nieletnich panienek z dorosłymi facetami statystycznie kończą się dużo gorzej niż w tym filmie, choć jest większa akceptacja takich związków niż w pokazanych w filmie latach 60-tych. Moim zdaniem temat został potraktowany za lekko, a zakończenie mnie zabiło swoją głupotą. Warto jednak ten film obejrzeć, choćby ze względu na Carey Mulligan, której kariera nabiera tempa, a rozpędziła się na dobre właśnie po tym filmie.

82. The Veteran i 83. Page Eight

The Veteran i Page Eight to filmy brytyjskie, których akcja osadzona jest w Londynie, jednak na tym kończą się podobieństwa. Ciekawie jednak było je obejrzeć w krótkich odstępach czasu, bo pokazują dwie twarze tego miasta.

The Veteran to historia żołnierza, który wraca z misji do swojego obskurnego mieszkania w bardzo kiepskiej dzielnicy. Sytuacja tam jest nieciekawa – wojna gangów, niejasne sprawki, bieda, brak perspektyw. Główny bohater spędza czas na bezsensownym włóczeniu się i spotkaniach z kolegą z armii. W końcu ten nagrywa mu pracę u swojego brata i razem rozpoczynają akcję mającą na celu rozpracowanie gangu terrorystów i handlarzy narkotykami. Sytuacja się komplikuje, w grę zaczynają wchodzić duże pieniądze i wielkie emocje,a przyjaciele okazują się śmiertelnym zagrożeniem. Ogromnym plusem tego filmu jest jego klimat- widz cały czas czuje narastający niepokój, jest przytłoczony atmosferą panującą na ekranie. Toby Kebbel jest niesamowity, charyzmatyczny i doskonale wybrany do tej roli. Film jest ponury, brutalny i krwawy, a zakończenie po prostu dobija. Myślę, że jeżeli ktoś lubi Luther'a i Harry Brown'a, to ten film też powinien się podobać.

Page Eight pokazuje zupełnie inny świat – brytyjskie służby specjalne, panowie w garniturach bezszelestnie kroczący długimi korytarzami i szeptem wymieniający informacje. Pojawia się tajemnicza teczka z bardzo kompromitującymi dla premiera informacjami, odbywają się zebrania co w tej sprawie zrobić, ktoś umiera, ktoś musi uciekać. Przez większość filmu tak naprawdę nie do końca wiadomo o co chodzi, ale to jest plus. W głównych rolach świetni aktorzy – Bill Nighy, Michael Gambon i hipnotyzująca Rachel Weisz. Film został zrobiony dla BBC.


Te filmy są dość nietypowe i niekoniecznie silnie rozrywkowe, ale ciekawe i warto poświęcić im chwilę.

piątek, 9 września 2011

81. Take me home tonight


Take me home tonight jest lekki i przyjemny, na bezstresowy i wyluzowany wieczór. Jednak nie jest to kolejna głupia komedia (gdzieś tam nawet może romantyczna). Ten bardzo pozytywny, wesoły i zabawny film to hołd złożony cudownym latom 90-tym, szczególnie muzyce z tego okresu, choć jeśli chodzi o ciuchy i samochody - film też rządzi. Historia jest prosta - bardzo zdolny chłopak właśnie skończył studia, ale nie może znaleźć życiowej drogi, więc pracuje w wypożyczalni video, choć oczekiwania świata wobec niego są zdecydowanie większe. Pewnego dnia do sklepu przychodzi jego licealna miłość, którą całe życie bał się zaprosić na randkę. W końcu idą razem na szaloną imprezę z okazji zakończenia wakacji, gdzie wszystko staje na głowie. Główny bohater (gra go Topher Grace) ma zwariowaną siostrę bliźniaczkę (Anna Faris) i totalnie porąbanego przyjaciela, którzy dodają swoje cudowne trzy grosze do ekranowego szaleństwa. Na Take me home tonight można się popłakać ze śmiechu i trochę też z żalu - ach, lata 90', muzyka, te odjazdowe ciuchy... Polecamy film bardzo i z ręką na sercu, jest po prostu fajny!

Ścieżka dźwiękowa jest taaaaka:
1. Video Killed The Radio Star – The Buggles
2. The Fredricking – Matt & Tori
3. Hungry Like The Wolf – Duran Duran
4. Situation – Yaz
5. That’s What I’m Talking About – Kyle
6. Kickstart My Heart – Mötley Crüe
7. Barry’s Advice – Matt & Barry
8. Straight Outta Compton [Explicit] – N.W.A.
9. Bette Davis Eyes – Kim Carnes
10. Meeting Trish Anderson – Barry
11. Safety Dance – Men Without Hats
12. Rocket Surgeon – Wendy & Kyle
13. Come On Eileen – Dexys Midnight Runners
14. Oh Sherrie – That Loser That Always Shows Up At The Party With A Guitar
15. Everybody Have Fun Tonight – Wang Chung
16. Let My Love Open The Door – Pete Townshend
17. Can I Call You? – Matt & Tori
18. Live Is Life – Opus
19. Don’t You Want Me – Atomic Tom

Muzyka genialnie uzupełnia to, co się dzieje na ekranie. Hicior, trzeba obejrzeć!

sobota, 3 września 2011

80. Attack the block


Do bólu brytyjska komedia, której akcja rozgrywa się w nocy, na ponurym londyńskim blokowisku. Grupa osiedlowych gnojków najpierw okrada przypadkową kobietę, a później tłucze na śmierć stwora, który spada z nieba. Okazuje się, że ani jedno, ani drugie nie było szczególnie mądre, bo nagle chłopcy mają na karku i policję i całą rzeszę bardzo wściekłych "obcych". Film jest mega zabawny, choć absurdalny w sposób, który nie każdemu musi się podobać. Polecamy!!!