Książka jest reklamowana jako zbiór historii prezentujących różne podejście do związków, rodziny, macierzyństwa i wszystkiego co z tym związane. Przeczytałam szybko - opowiadania/eseje/relacje - są krótkie i zwięzłe. 26 Amerykanek różnych profesji (jednak głównie związanych z pisaniem) opowiada o swoich związkach, spełnionych i zawiedzionych oczekiwaniach, mówią o swoich partnerach, poszukiwaniu miłości. Wbrew entuzjastycznym komentarzom na obwolucie książki nie znalazłam tam nic dla siebie,a przeczytane historie nie skłoniły mnie do refleksji nad moim życiem.
"Jędza w domu" jest dość tendencyjna, nie są to jakieś głębokie przemyślenia, a spora część z nich wydała mi się oderwana od rzeczywistości. Wyłania się z niej obraz irytującej, stereotypowej kobiety, która ciągle czegoś szuka, ma kłopoty z konkretyzowaniem oczekiwań i generalnie się miota. Poza tym cytowane panie to nie jakieś przeciętne "szare myszki" tylko redaktorki, autorki, bywałe w świecie i dość dobrze sytuowane. Być może ich wielkie uczuciowe dylematy wzięły się z nudów i być może dlatego trudno mi się było zidentyfikować z ich wydumanymi problemami. Często bardzo infantylnymi.
Podsumowując - nic specjalnego, a do tego po raz kolejny przekonałam się, że nie lubię literatury kobiecej i poradników. I mam nadzieję, że żaden facet tego nie przeczyta, bo książka ta wystawia kobietom kiepską opinię.
wtorek, 27 grudnia 2011
Cathi Hanauer - Jędza w domu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz