Jesteśmy głęboko rozczarowani filmami, które ostatnio oglądaliśmy, dlatego tak trudno je recenzować. Nazbierało się tego wszystkiego osiem sztuk. Siedem na zdjęciach.
Żelazna Dama. O tym dziele już chyba wszystko zostało napisane. Meryl Streep dostała Oscara, brawo. Film jednak tylko ślizga się po temacie. Thatcher była wyjątkową postacią, i nie dane było widzowi zgłębić jej osobowości ani do końca tego, co ją ukształtowało. Szkoda. Streep rewelacyjna, ale film taki sobie. Przereklamowany.
Kret. Polski film, o zwyczajnej rodzinie, mieszkającej w zwyczajnym mieście i prowadzącej zwyczajne życie. Tematem przewodnim jest historia ojca, który zostaje na łamach gazet oskarżony o współpracę z SB w ważnej sprawie. Wypiera się tej współpracy, ale atmosfera wokół niego jest nie do zniesienia. Wpływa to też negatywnie na jego dorosłego syna, trochę na jego związek. Relacje w tej rodzinie nie są bardzo proste. A sama historia też ma drugie dno. Film jest przygnębiająco realistyczny i pokazuje Polskę taką, jaka jest – brudną, smutną, żmudną. Zakończenie zaskakujące, ale od czapki trochę. Mimo wszystko warto obejrzeć, ale można doła zapałać.
Underworld Awakening. Żenujące ponad godzinne próby zebrania do kupy jakichś idiotycznych wampirzych historii. Trudno to nazwać filmem. Przydługa reklama, tylko nie wiadomo czego.
Ghost Rider 2. Po 20 minutach został odłączony. Poziom absurdu i kiepskich dialogów przekroczył wielokrotnie dopuszczalne limity.
Listy do M. Ten film jest ładny, przyjemny, nic nie udaje i nie jest durny. Pozytywne zaskoczenie.Tylko mało zabawny. Do „Love actually” sporo mu brakuje, ale nie jest źle.
Igrzyska Śmierci. Początek świetny, naprawdę ciekawy, mocny i trzymający w napięciu wstęp. Jest potencjał. Do momentu w którym zaczynają się tytułowe Igrzyska. Wtedy zaczyna być żenująco, amerykańsko, słabo i dłużyzny. Za co ten film zbiera tak entuzjastyczne recenzje trudno stwierdzić.
Najlepsze z tego wszystkiego były Listy do M. i Żelazna Dama, na swój sposób i w swojej kategorii. Żaden jednak z wyżej wymienionych nie miał całego pakietu, czegoś brakowało, a większość była po prostu słaba. Sytuację uratowały dwa filmy w teorii dla dzieci.
Przygody Tin Tina. Epicko zrealizowana historia przygód młodego detektywa i jego psa. Wciągający scenariusz, świetna animacja, dobra muzyka, wartka historia. Do tego dobro zwycięża i jest zabawnie. Te animowane postaci mają w sobie więcej życia niż wszystkie z filmów dla widzów dorosłych.
The Cat Returns. Uroczy film rysunkowy studia odpowiedzialnego za stworzenie Totoro. Główną bohaterką jest dziewczyna, która w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności staje się obiektem zainteresowania kociego królestwa i zostaje tam porwana. Historia jest oczywiście niewinna i urocza, niesie ze sobą uniwersalne prawdy, jest przepięknie narysowana. Nie ma opcji żeby później nie było człowiekowi błogo i miło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz