Ostatnio przy okazji zakupów w Tesco zostaliśmy bardzo mile zaskoczeni przez dział piwny. Okazało się, że sieć uległa modzie na piwa regionalne i niecodzienne i teraz jest naprawdę w czym wybrać. Można spróbować czegoś nowego i ciekawego. Moda ta – choć dla nas przyjemna – jest zapewne chwilowa, więc trzeba korzystać póki Tesco ma w swojej ofercie coś więcej niż standardowe, podobne do siebie, nudne komercyjne piwa.
Jedyne czego można się czepiać w tej całej imprezie, to niestety ceny. Wszystkie opisane piwa kosztują w okolicach 4 złotych, przez co są niekonkurencyjne wobec zalewu piw popularnych w tych samych cenach. Stąd właśnie nasza obawa, że ich sława i chwała nie potrwa długo... W pierwszej transzy zakupiliśmy więc pięć sztuk, każdy wypił swoje i oto wrażenia:
Hedonista:
Z piw „regionalnych” jakie udało mi się kupić w Tesco próbowałem:
Zawiercie Bursztynowe z Browaru na Jurze. Kolor - jak nazwa wskazuje- bursztynowy. Piana gęsta i trwała, oblepia szkło. Z obfitością gorzej ale jest to bitter więc absolutnie nie przeszkadza.W zapachu dominuje chmiel, karmel i nuty ejlowe - czuć że to górna fermentacja, tak rzadko u nas spotykana. W smaku dominuje chmiel plus trochę karmel i słód. Nagazowanie małe, ale idealnie pasuje do tego stylu.
Jasne Pełne z Browaru na Jurze. Kolor słomkowy bardzo jasny, pasuje do pilznerka. Piana słaba szybko opada, ale jej resztki zostają do końca spożywania. Zapach bardzo miły, słodowo - chmielowy. Smaczne orzeźwiające piwo, trochę może zbyt mało słodowe i w dodatku mocno chmielowy. Bąbelki są i długo się utrzymują. Polecam.
Trzecie piwo to Kujawiak tylko nie z Kujaw - bo browar w Bydgoszczy nie żyje- a z Warki. Moda na piwa regionalne zrobiła swoje i Grupa Żywiec postanowiła wskrzesić to regionalne piwo. Kolor bladziutki, cytrynowy. Piana szybko opada i nic po niej nie zostaje. Zapach delikatnie słodowy, przyjemny. Smak słodowy z charakterystyczną dla Grupy Żywiec chmielowością, nic specjalnego. Nagazowanie jak to w koncerniaku wysokie. Raz na jakiś czas można wypić.
Hedonistka:
Beershake to produkt łotewski, z 2,9% zawartością alkoholu. Smak: żurawinowo – limonkowy. Jest to tak zwany radler, czyli miks lemoniady z piwem. Bardzo orzeźwiające, lekkie, smaczne, idealne na upalne lato. Puszka jest ascetyczna, ale i estetyczna, widać ją wyraźnie na półce w sklepie. Apeluję o nieporównywanie tego typu trunków do Redds'a, który jest wstrętny i naładowany chemią. Beershake jest dobrze skomponowany smakowo, a niska zawartość alkoholu jest jego zaletą – podnosi na duchu, zamiast zwalać z nóg.
Slow Lime z kolei to piwo nieco mocniejsze – 4,2 % zawartości alkoholu. To zdecydowanie piwo z nutą limonkową, a nie limonka z nutą piwną, choć też delikatne i orzeźwiające. Umiejętnie łączy piwną gorycz (niedużą) ze smakiem i aromatem limonki właśnie. Butelka mnie jakoś szczególnie nie zachwyca, tak samo etykieta – nieco mdła. Sam napój jest ok.
Polecamy wizytę w Tesco i zachęcamy do testowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz