Znowu bez szału. To nie jest zły film, ale żeby był zaraz super dobry... Jest ok, ale to za mało. Poza tym jest kalką serialu. Oczywiście serial jest kalką książki, jednak jest dokładniejszy, bardziej mroczny, ponury, okrutny. W amerykańskiej wersji przemoc jest umiarkowanie obrzydliwa, Lisbeth umiarkowanie porąbana, Mikael umiarkowanie pogubiony. Trochę niejasno i pobieżnie określone są ramy czasowe, za mało jest wglądu w historię postaci. Samo śledztwo też jest pokazane w dużym skrócie myślowym, a to ważna część tej historii, wokół niej wszystko się kręci. Poza tym reżyser trochę za daleko się posunął sugerując jakieś ciepłe uczucia między głównymi bohaterami, jakby Lisbeth miała choć kawałek serca. Wydaje mi się, że jak się czytało książkę i oglądało serial, to trzecia wersja tej samej historii trochę nuży. Właściwie po samym serialu też... Gdybym przyznawała nagrody, to książka wygrywa, serial jest drugi, a film... Na drugą i trzecią część chyba nie ma sensu iść do kina, już to gdzieś widzieliśmy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz