Touch był szeroko
reklamowany i od początku miał spore grono zachwyconych widzów,
postanowiliśmy więc wytestować to dzieło. Pomysł jest bardzo
ciekawy, natomiast realizacja nie zawsze satysfakcjonuje, niestety. W
Touch obserwujemy skomplikowaną relację ojca z autystycznym synem
(matka wcześniej zginęła w zamachach 11 września). Dziecko jest
piekielnie inteligentne i ma błyskotliwe przemyślenia, którymi
dzieli się w początkowej narracji do każdego odcinka. Niestety, w
serialu Jack uparcie milczy i porozumiewa się z ojcem za pomocą
cyfr. Pisze sobie w zeszyciku, a biedny tata ma biegać po całym
mieście i zgadywać o co dziecku chodzi. Naturalnie, odnosi sukces w
tej materii, relacje z dzieckiem się polepszają, świat staje się
też nieco lepszy dzięki ich wspólnym interwencjom w różnych
sprawach. Żeby jednak nie było za wesoło urzędnicy uważają, że
Jack ma zbyt małe wsparcie ze strony ojca i postanawiają umieścić
go w specjalnym zakładzie opiekuńczym. Tak więc serial toczy się
na wielu płaszczyznach. Mamy wątek ojca walczącego o kontakt z
synem, walczącego o prawa do opieki nad dzieckiem. W każdym odcinku
jest pokazana jakaś wielowątkowa historia związana z numerem,
który akurat zapisał Jack. Do tego jest dość obszerny wątek
„konspiracyjny” - Jack to nie jest zwykły autystyczny chłopiec,
jest jednym z kilkunastu ludzi na Ziemi, którzy WIEDZĄ itd. Trzeba
przyznać, że początkowe odcinki są interesujące, jednak im dalej
w las, tym słabiej. Środek serialu jest nieciekawy, jakby nagle
reżyser stracił impet i zapał. Dopiero dwa odcinki finałowe w
interesujący sposób zbierają ze sobą bohaterów wcześniejszych
historii, a samo zakończenie jest świetne. Trudno nam jednak
zdecydować, czy będziemy oglądać drugi sezon Touch. Może
niekoniecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz