Fajny film, przez większość czasu zabawny, lekki i przyjemny; momentami tylko sentymentalny. Historia dość typowa jak dla tego gatunku (a jak mniemam jest to komedia romantyczna, choć naprawdę niegłupia). Jest on, czarujący i łamiący kobiece serca i jest ona, równie czarująca i równie lekko traktująca mężczyzn. Kosa trafia na kamień i jest śmiesznie. A czasem jest smutno, bo ona jest chora (no bo to jednak komedia romantyczna, nie może być idealnie). Oczywiście mamy przemianę bohaterów, parę wyciskających łzy scen. W tle – koniec lat 90-tych w Ameryce i boom przemysłu farmaceutycznego (to naprawdę dobry wątek tej historii; główny bohater jest przedstawicielem medycznym i sprzedaje na przykład Viagrę, a bajer ma taki, że szkoda gadać). Aktorzy – Jake Gyllenhaal i Anne Hathaway (zaskakująco... ładna, wszędzie wygląda jak krzywy wieszak, a tu zupełnie inaczej) idealnie dobrani, jak w korcu maku, widać na ekranie chemię między nimi przez co film ogląda się z przyjemnością, bo nie są jakimiś drewniakami, którzy tylko klepią tekst. W bonusie prześmieszny człowiek, który gra brata głównego bohatera i okrasza swoją wybujałą obecnością niejedną scenę. Polecam, nie jest to kino ambitne, ale fajnie się ogląda i jest zdecydowanie ciekawsze od typowej amerykańskiej rom com papki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz