wtorek, 8 lutego 2011

16. Waiting for "Superman"


Film prezentuje system edukacyjny w USA. Niby nic takiego, ale w Polsce mamy dokładnie to samo. A to, co widać na ekranie nie napawa optymizmem. Większość szkół, całe masy, to przechowalnie młodzieży, która kończy edukację w wieku 15 lat i szlifuje bruki. Spora część szkół osiedlowych to molochy, gdzie nikt nie wie, o co chodzi, nikt niczego nie naucza, ani się nie uczy. Aby trafić do lepszej szkoły trzeba mieć pieniądze, a jeśli się ich nie ma – dużo szczęścia. Raz na jakiś czas te lepsze placówki organizują loterie, gdzie wystawiają 10 czy 20 miejsc dla 300 lub 700 chętnych. Jest też mowa o potwornej biurokracji, o rozbieżnych standardach w różnych stanach i o kreciej robocie związków zawodowych, które promują beznadziejnych nauczycieli i swoimi działaniami prowadzą do nie nagradzania tych dobrych i wybitnych.

W Polsce dążymy do tego samego i jesteśmy już naprawdę blisko. Jedyne co USA mają, a my nie – to kasa. Kasa jest, tylko wyrzucają ją w błoto. U nas brakuje, a i tak wydaje się ją na rzeczy totalnie zbędne (na przykład dlaczego szkoły kupują zbójecko drogie licencje na Windows, jeśli komputery w sekretariacie i sali informatycznej mogłyby działać na darmowym Linuksie? W skali roku to jakieś potworne pieniądze, ale co tam). Tak poza tym jest podobnie. System jest nastawiony na przepchnięcie ucznia od podstawówki do gimnazjum, nieważne, że nie umie czytać i ledwo pisze. Byle do 18tki, później radź sobie sam. To samo z nauczycielami, beznadziejni i wybitni mają te same widełki i tę samą kasę.

Wesoło nie jest. Polecamy obejrzeć, to już u nas jest i będzie się pogłębiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz