czwartek, 25 listopada 2010

139. Jesus camp


Flaki mi się przewracały podczas oglądania tego filmu. Idealny przepis na pokornego chrześcijanina? Bierzemy dziecko i kładziemy mu w głowę od najmłodszych lat, że tylko Jezus może go zbawić, uczynić jego życie istotnym, nadać mu sens. Przy okazji organizowania obozów religijnych można też opowiadać ośmiolatkom o tym, że rząd jest beznadziejny i trzeba go zniszczyć, opowiadać o aborcji i sugerować, że modlitwa pomoże ją powstrzymać w Ameryce. Można też doprowadzać tabuny dzieci do płaczu, ryku wręcz na zasadzie "tak ci się tylko wydaje, że jesteś fajny, na pewno zrobiłeś coś złego, pomyśl, przypomnij sobie, módl się o rozgrzeszenie". Straszny film, momentami byłam naprawdę zszokowana. A, i jeszcze modlili się za Bush'a, (film z 2006 roku) normalne to to nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz