piątek, 23 grudnia 2011

96 -106. Jedenastka ostatnio obejrzana.

Gone Baby Gone – bardzo ciekawy film reżyserowany przez Bena Affleck'a. Para (mieszana) detektywów zajmuje się bardzo przykrą sprawą porwania dziewczynki. Następuje ono w dość biednej i patologicznej dzielnicy, w dziwnych okolicznościach i ciężko jest się z kimkolwiek dogadać. Film jest bardzo ponury – po pierwsze sama sprawa jest niewesoła, wpływa bardzo na relację między głównymi bohaterami; poza tym ma wiele warstw, i pod każdą odskrobaną znajdują jeszcze większy syf. Zakończenie jest zaskakujące, a film naprawdę wart obejrzenia. Grają: Casey Affleck i urocza Michelle Monaghan.

Minority Report – pewnie wszyscy oglądali już dawno temu. Z pewnością wtedy to było „wow”,a i dziś nie sposób nie docenić technicznych rozwiązań w tym filmie i samego pomysłu, ale nie robi takiego wrażenia jak w dniu premiery. Jedyne co się przez te lata nie zmieniło to fakt, że Tom Cruise jest nadal piękny,młody i za chwilę powróci w kolejnej Mission Impossible, która zapowiada się na mega film akcji.

The Conspirator – film historyczny, o zabójstwie Abrahama Lincolna i procesach z tym związanych. Strasznie długi, nudnawy, choć temat jest bardzo ciekawy i mógł powstać porywający obraz. Narracja jest smętna i skomplikowana. Jedynym jasnym punktem jest James McAvoy, ale nie dał rady unieść na plecach tego wszystkiego. Jak dla mnie – można pominąć.

The Debt – bardzo dobry film, choć akcja toczy się niespiesznie i nie ma sensacyjnych pościgów oraz lania po mordzie. Reklamuje go swoją twarzą Helen Mirren, która jest boska, niezależnie od tego co gra, jednak w tym filmie aż tak dużo jej nie ma. Gra dojrzałą wersję głównej bohaterki. Jest ona agentką Mossadu, która wraz z dwoma mężczyznami – agentami ma za zadanie unieszkodliwić człowieka o pseudonimie Chirurg z Birkenau. Film obejmuje dwa plany – 30 lat temu i chwile w miarę aktualne. Intryga rozwija się powoli, ale postaci są bardzo ciekawie pokazane, sama historia też wciąga. Na tle szybkich filmów o niczym, ten wypada świetnie.

The Guard – totalny odlot. Produkcja w głównej mierze irlandzka. Prosta historia o irlandzkim stróżu prawa, który zostaje zmuszony do walki z gangsterami. Film jest niesamowity w swej absurdalności, jest świeży, zabawny, smutny, refleksyjny, porąbany i cudowny. W rolach głównych plejada i pomniejsze gwiazdy władające ładną angielszczyzną lub jej kompletnie niezrozumiałymi wersjami: Brendan Gleeson, Liam Cunningham, Don Cheadle.

Killer Elite – jak jest Statham powinna być impreza, ale tu jakoś słabo to wypada. Niby wszystko jest – pościgi, zawodowi mordercy, intryga, niebezpieczeństwo, polityka i terroryści, i nawet Robert De Niro i Clive Owen, ale jakoś szału nie ma. Pewnie kwestia gustu.

The Rise Of The Planet Of The Apes – film jest absolutnie doskonały od pierwszej do ostatniej minuty. Bardzo ładnie pokazana jest co się dzieje, kiedy człowiek za bardzo ingeruje w naturę i za mocno ją ulepsza. Jestem pod wrażeniem samej historii, ale też świetnej realizacji, bez niepotrzebnego epatowania przemocą i efektami specjalnymi. Z całego serca polecam ten film, w którym prawie nic się nie mówi, i może nawet nie dzieje się tak dużo. Jednak daje do myślenia.

Contagion – sytuacja znana: jakaś niezidentyfikowana choroba atakuje najpierw jedną osobę, potem dziesięć, a później liczby idą w miliony ofiar. Co ma zrobić kraj od którego się zaczęło, jak ma zachować się świat, jak szybko można stworzyć szczepionkę i kto najpierw powinien ją dostać? Kto na tym zarobi, a kto nie ma szans? Przykry film i bardzo aktualny. W rolach główych plejada gwiazd: Gwyneth Paltrow, Matt Damon, Kate Winslet, Laurence Fishburne, Jude Law, Marion Cotillard.

Crazy Stupid Love – komedia romantyczna o tym jak to jest trafić znowu na rynek randkowy jak się ma 40 lat i jest się w trakcie rozwodu. Momentami bardzo zabawny, czasem uroczy, niekiedy bardzo amerykański. Generalnie lekki, łatwy, przyjemni i sympatyczny. Warto rzucić okiem ze względu na uroczą dwójkę: Ryan Gossling, Emma Stone.

Set Up – film akcji z 50 Centem w jednej z głównych ról. Kto oglądał teledyski tego człowieka wie, że talentem aktorskim nie grzeszy. Jedyną osobą, która potrafi to robić w tym filmie jest Bruce Willis. Dla niego warto obejrzeć ten filmik.


Moneyball – biedny baseball konkuruje z bogatym baseballem. Co jest kluczem do stworzenia dobrej, wygrywającej wszystko drużyny? Kasa, ładne buzie, a może tylko i wyłącznie statystyka? Tego usiłuje się dowiedzieć Brad Pitt. W tym filmie wygląda staro, strasznieeee, najwyraźniej gromada dzieci plus Angelina odbijają się na zdrowiu. Film ciekawy, choć dość skomplikowany w odbiorze dla kogoś kto nie interesuje się baseballem. Ale i tak warto.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz