sobota, 16 października 2010

122. Exit through the gift shop

Świetny film dokumentalny o ludziach zajmujących się tak zwaną sztuką uliczną (nie mylić z lataniem ze sprayem po mieście i pisaniem że „Jasiu jest głupi”). Na początku poznajemy człowieka – Thierry’ego Guetta, który zupełnie przez przypadek trafił do tego środowiska, zaprzyjaźnił się z wieloma znaczącymi na tym polu artystami. Pozwolili mu nakręcić o sobie film, chodził z nimi na „akcje”, naklejał plakaty, malował mury. Historia jego życia jest zaskakująca i przybiera niesamowity obrót. Niesamowici, pełni pasji są też artyści, których pokazuje: Banksy, Shephard Fairey (ten, który wymyślił słynny czerwono-niebieski wizerunek Obamy) , Invader (tworzy wizerunki Space Invaders z płytek od kostek Rubika i przykleja je w zaskakujących miejscach na całym świecie, widzieliśmy jednego w Paryżu :) i wielu innych.
To, co nas przyciągnęło do tego filmu to Banksy – brytyjski street artist, z genialnymi pomysłami, o niepowtarzalnym stylu. Jest kopiowany na milion sposobów, jest idolem w swoim środowisku, zarabia niesamowitą kasę kiedy już zorganizuje jakąś wystawę. I nikt nie wie, kim tak naprawdę jest. W filmie nie pokazuje twarzy, jego głos jest komputerowo zmieniony. Jednak daje nam wgląd w swoje artystyczne życie, pokazuje niesamowite pomysły i prowokacje. Nie wiemy, czy znacie Banksy’ego. My go uwielbiamy. Niestety, długość życia tego rodzaju sztuki który uprawia jest mega krótka i w Londynie nie udało nam się znaleźć żadnego ze słynnych szczurków, czy innych charakterystycznych obrazków. Być może nie trafiliśmy na właściwą ulicę.
Warto obejrzeć ten film. Bo opowiada o pasji, która staje się siłą napędową i pozwala nieść przesłanie. Pasji, która koloruje szarą rzeczywistość. Pokazuje też jak przewrotna potrafi być współczesna sztuka, i że tak właściwie dziś wszystko może być sztuką, za którą ludzie chcą płacić ciężkie pieniądze. Polecamy!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz