wtorek, 12 października 2010

Boardwalk Empire

Serial HBO, wczoraj oglądaliśmy czwarty odcinek. HBO ma to do siebie, że jak się już weźmie za jakiś serial to jest od razu hicior. Ameryka podobno już oszalała.
Rok 1920, alkohol zostaje zakazany. Mafia rośnie w siłę, przemytnicy mają swój złoty czas, droga od zera do bohatera jest prosta. Wielu ludzi angażuje się w "biznes" i zarabia krocie. Jednak oczywiście każdy medal ma dwie strony, bo wraz z pieniędzmi i ambicjami pojawiają się kłótnie o udziały i wpływy.
Akcja serialu rozpoczyna się w Atlantic City, gdzie wszystkim trzęsie "Nucky" Johnson, który od pierwszych minut prohibicji kręci kasę na przemycie alkoholu. Na scenie pojawiają się też inne ważne postaci: Al Capone (na początku drogi do sławy), Lucky Luciano, Arnold Rothstein (wszyscy prawdziwi, związani z mafią i alkoholem historycznie, że tak powiem). I mnóstwo pobocznych, fikcyjnych osób.
Całość jest obsesyjnie wręcz dopracowana. Większość scenografii została zbudowana na potrzeby widowiska, wnętrza są detaliczne związane z epoką (od sztućców po dywany i tapety). Pilotowy, półtoragodzinny odcinek reżyserował Martin Scorsese, który jest dobrym duchem całego przedsięwzięcia.
Z jednej strony mamy piękne stroje, zbytki, cudowne życie bogaczy. Z drugiej - podziemie. Nielegalne fabryki, walki gangsterów, intrygi polityczne i brutalną eliminację przeciwników. Całość jest dobrze wyważona, wielowątkowa, sprawnie nakręcona, z umiejętnie budowanym napięciem. Myślę, że większość ludzi określiłaby ten serial jako "męskie kino", bo kobiety pokazane są w większości jako słodkie zabawki, a faceci zajmują się polityką i strzelaniem do siebie, ale to nie jest dobra szuflada. To jest po prostu dobre kino. Okazuje się, że serial też może być naprawdę ciekawy, dopracowany i pasjonujący. Polecamy!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz