czwartek, 12 sierpnia 2010

101. Date night


Zwykłe, nudne małżeństwo idzie na kolację; wyjątkowo zmieniają lokal, kradną cudzą rezerwację i okazuje się, że to był ich ogromny błąd, bo nagle stają się obiektem zainteresowania skorumpowanych policjantów, gangsterów i generalnie niefajnych ludzi. Punkt wyjścia jest niezły, ale film jest strasznie nudny, mało zabawny, i taki amerykański, że aż niestrawny. Nie polecam, szkoda czasu. Jedyne co jest fajne, to Tina Fey - żona; ale mimo ogromnego uroku niestety nie ratuje tego kiepskiego filmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz