sobota, 7 sierpnia 2010

Lech free Vs. Bitburger Drive

W związku z tym, że rozchorowałem się na zapalenia oskrzeli i w "nagrodę" od Pani doktor dostałem receptę na antybiotyki, zostałem zmuszony do spożywania piwa bezalkoholowego. No bo przecież jakieś piwo muszę pić ;) Kiedy parę lat temu nie można było reklamować piwa alkoholowego w naszym "pięknym" kraju, w ofercie większości polskich browarów były piwa bezalkoholowe. Teraz niestety został mi tylko "Lech Free". Piwo to przypomina mi napoje słodowe, gdyż jest dość słodkie, jest to spowodowane słabym odfermentowaniem brzeczki z której uzyskano 0,5% alc., producent próbował to zamaskować chmielem, ale mu nie wyszło. Ogólnie piwo to mi nie smakowało, właśnie przez tą słodycz i bardzo duże wysycenie CO2. Kolor i piana w normie, a główna nuta smakowa oczywiście jest słodowa :) Drugim piwem bez zawartości alkoholu jakie byłem "zmuszony" wypić podczas mojej choroby był "Bitburger Drive" o zawartości 0,0% alc.. Analizując smak jest to chyba normalny Bitburger z odparowanym alkoholem i później nagazowanym sztucznie CO2. Smak o niebo lepszy choć ze zdecydowanie wyczuwalną nutką słodową i mocniejszym chmielem, przez co piwo wydawało mi się ciut zbyt gorzkie. Reszta to standardowy Bitburger czyli słomkowy kolor szybko opadająca piana i klasyczny "lagerowy" smak. Reasumując niemiecki specyfik wygrał w moim plebiscycie na piwo bez alkoholu i jednocześnie żałuję że w Polsce jest taki mały wybór piw "dla kierowców". Nie to co w Czechach czy w Niemczech, gdzie każda większa marka złocistego trunku ma swoją wersję bez alkoholu. Ja bez piwa nie mogę żyć i chciałbym mieć tą możliwość wypić złocisty trunek do obiadu, a potem swobodnie poruszać się samochodem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz